W blasku księżyca

Cześć!

Nie wierzyłam, że w najbliższym czasie napiszę jakikolwiek post z laptopa, jednak nastąpił cud i oto jestem!

Mimo, że ferie skończyły mi się wczoraj, mój organizm postanowił je sobie trochę przedłużyć i aktualnie siedzę w łóżku półżywa z 39-stopniową gorączką, żyć nie umierać. W każdym bądź razie, dzisiaj przychodzę do Was z, uwaga, sesją zdjęciową. Tak, dobrze przeczytaliście, po 100 latach Caro w końcu wzięła się za jakąś porządną sesyjkę. Najśmieszniejsze jest to, że w nocy, co już w ogóle jest niewiarygodne. 

Pominę to, że z 40 zdjęć tutaj wstawię max 10, to, co ja musiałam przebyć, by je tutaj zamieścić to jest istna parodia.

Tak w ogóle, okropnie korciło mnie na kupno Mistfoxa, jednak się przed tym powstrzymywałam, w końcu, 450 sc to spory wydatek na zwierzaka, jednak w końcu odpuściłam, on jest za słodki nooo...

Dobra, łapcie te zdjęcia, ja idę umierać dalej.